Skip to main content

Rogale Gliwickie

Rogale Gliwickie

W ten dzień w Gliwicach aż wrzało. Wszyscy Gliwiczanie mówili ciągle o nadchodzącym wydarzeniu. W końcu nie co dzień król przyjeżdża do Gliwic. A tak się składa, że za kilka dni przez miasto miał przejeżdżać sam król Jan III Sobieski, wraz ze swymi oddziałami. Armia zmierzała do Wiednia oblężonego przez Turków. Z tej okazji wszyscy mieszkańcy pragnęli przygotować wspaniały prezent dla monarchy.

W tym dniu jeden piekarz imieniem Stefan, przed starszyzną cechu zdawał egzamin na majstra. Ponieważ Stefan był bardzo ambitny, było to dla niego niezwykle ważne wydarzenie, dlatego pragnął zrobić coś nowego, co wszyscy zapamiętają.

- Ale co tu zrobić? - zastanawiał się gorączkowo - Mamy XVII wiek! Już tyle rzeczy stworzono.

Stefan całe dnie spędzał w kuchni gorączkowo rozmyślając. Pewnego dnia, gdy skończyła mu się mąka a młyn był już zamknięty, poszedł do sąsiada, piekarza Edmunda, aby pożyczyć mąkę.

- Dobry wieczór Edmundzie. Mógłbym pożyczyć od ciebie mąkę? Ja moją wyczerpałem, bo widzisz, jutro zdaję cech, a nie mam pomysłu, co przedstawić - powiedział Stefan

- O, to musisz coś dobrego przygotować- powiedział, wręczając Stefanowi brakujący produkt- wypada dobrze wypaść. A w ogóle słyszałeś o królu? Na pewno słyszałeś, wszyscy o tym mówią.

- O kim? Cały czas spędzam w kuchni, nie jestem na bieżąco z wiadomościami.

- Pojutrze przyjeżdża przez Gliwice król. Jedzie do Wiednia, który jest oblężony przez Turków.

- Jedzie walczyć z Turkami?!

- Na to wygląda.
- Dziękuję Edmundzie za te wieści. Szkoda tylko, że to nie pomoże mi w zadaniu.

Stefan wrócił do domu i kontynuował próby upieczenia nowego przysmaku. Niestety bezowocnie. Zmęczony postanowił położyć się spać. Wtedy przyśnił mu się dziwny sen. Zobaczył króla Turcji pod Wiedniem. Zobaczył symbol Turcji, i nagle… go oświeciło. Wyskoczył z łóżka jak oparzony i pobiegł do kuchni. Z samego rana młody piekarz udał się na egzamin. Przed Starszymi Cechu przedstawił swoją nową recepturę. Swój nowy przepis. Pokazał im Chrupiące półksiężyce, które żartobliwie nazwał „Rogalami”.

- Te „Rogale” stworzyłem, aby upamiętnić pobyt naszego cudownego króla, w naszym mieście, w Gliwicach, a w kształcie wypieku –półksiężycu- chciałem podkreślić przyszłą porażkę Turków.

Wszystkim rogaliki bardzo posmakowały, a starsi piekarze kazali wszystkim wyrobnikom z miasta upiec jak najwięcej smakołyków według receptury Stefana. Mieli przygotować ich tyle, aby można było nimi poczęstować całą husarię towarzyszącą królowi w podróży. W każdej kuchni w całym mieście zapanował wielki harmider. Piekli wszyscy ludzie trudniący się tym zawodem. Pomagały również kobiety, jak i wiele dzieci. Wszyscy chcieli pomóc przygotowywać przysmaki dla króla.
Kiedy król już przyjechał, został obdarowany przeróżnymi darami, jednak najbardziej posmakowały mu wypieki. Władca był nimi zafascynowany, w końcu słynął z zamiłowania do dobrej kuchni.

- Kto przygotował ten specjał?- zapytał- Z pewnością jakiś wspaniały piekarz, albo cukiernik znany w całej okolicy. - pomyślał
Wtedy starsi piekarze przypomnieli sobie, że zapomnieli przyznać Stefanowi patent mistrzowski, mimo iż wszystkim Gliwiczanom, jak i samemu królowi, smakowały jego rogale. Koniec końców Stefan otrzymał nie tylko patent, ale i uznanie miejskich rajców. Sam Jan III Sobieski kazał go wcielić do swojej ekipy kwatermistrzowskiej, aby wypiekał przepyszne smakołyki dla jego armii. Od tego czasu wszyscy Gliwiccy piekarze i inni wyrobnicy bardziej przykładali się do swojego rzemiosła, pamiętając swojego sąsiada Stefana, który przed laty był zwykłym, przeciętnym uczniem, a teraz przygotowuje smakołyki dla Króla Polski.

Aniela Trojanowska 12 lat,Szkoła Podstawowa nr 7 w Gliwicach
Na podstawie: Przekazu ustnego