Zaginione miasto Rosenau
Na południu Polski, na granicy z Czechami rozpościera się malownicze pasmo Gór Opawskich. Dawno, dawno temu mieszkało tam germańskie plemię, które schroniło się w górach przed rozwijającym się na południu chrześcijaństwem. Plemię to pod Wzgórzem Świętego Rocha wybudowało potężne miasto Rosenau.
Miasto otoczono murami, a podróżni z daleka mogli dostrzec dwie wieże, które były symbolem jego dostatku i wielkości. Ponieważ miasto leżało na szlaku handlowym, ludzie żyli z handlu i powodziło im się dobrze. Całe dni spędzali na zabawie, hulankach i swawolach. Jednak nie było to zwyczajne plemię. Mieszkańcy Rosenau czerpali moc z tajemniczych rytuałów. Do dziś możemy podziwiać ruiny Kamiennego Kręgu. Kiedy tylko potęga plemienia słabła, wszyscy mieszkańcy grodu gromadzili się na polanie, gdzie stały kręgi kamieni. Zwrócone w cztery strony świata, miały przyciągać moc ze wschodu, zachodu, południa i północy. Plemię potrafiło też władać zwierzętami i często przywoływało je na pomoc.
Natomiast prawdziwą władzę nad ziemią mieszkańcy czerpali z czterech żywiołów:
- Ziemi - matki wszelkich stworzeń,
- Wody - niezbędnej do życia,
- Powietrza - w nim rozchodzą się wszelkie głosy,
- Ognia - otaczającego ciepłem i światłem, bez którego świat byłby martwy.
Często przebywali w Parku Żywiołów, gdzie poznawali prawa rządzące naturą. Mieli także swój labirynt, w którym każdy mógł znaleźć ścieżkę wiedzy. Tajemnicze rytuały i obrzędy budziły strach wśród mieszkańców Gór Opawskich. Ludzie omijali miasto z daleka. Biada temu kto zabłądził w górach i w nocy znalazł się na ciemnych ścieżkach. Bowiem pod osłoną nocy mieszkańcy otwierali bramy miasta i z pochodniami wychodzili na wzgórza. Płomienie pochodni można było dostrzec pomiędzy drzewami. Wyglądały jak ogniki, które pojawiały się i znikały. Mieszkańcy Rosenau oddawali pokłon siłom zła. Czasami słychać było modlitwy, które mieszkańcy zanosili do swego boga. Dziwne głosy dochodziły z ukrytej w ciemnościach nocy góry. O wschodzie słońca mieszkańcy wracali do swego miasta i udawali się na spoczynek. Wtedy okolicznym mieszkańcom ukazywał się przerażający widok. Na zboczach gór powbijane były pale, a na palach umierali chrześcijańscy pielgrzymi. Pewno nieszczęśnicy zostali złożeni w ofierze złemu bogu.
Wreszcie nadeszło lato, które było ostatnim latem dla mieszkańców Rosenau. Wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze spali zerwała się potężna burza. Niebo zasnuły czarne kłęby chmur, szalał huragan, który przenosił przedmioty i wyrywał z korzeniami wiekowe drzewa. Ciemności rozświetlały błyskawice. Grzmoty dudniły po skałach, a ich echo docierało do zamarłej ze strachu doliny. Zatrzęsła się ziemia i mury domów zaczęły pękać. Był to Armagedon dla Rosenau. Miasto zapadło się pod ziemię, a wraz z nim jego niecni mieszkańcy.
Rdzenne plemiona zamieszkujące w Dolinie Gór Opawskich wreszcie mogły cieszyć się wolnością i nie musiały ukrywać się w obawie przed schwytaniem i złożeniem w ofierze. Zniszczono każdą cegłę z ruin miasta i nikt nie chciał już jego odbudować. Nawet zwierzęta powychodziły ze swych kryjówek i można je spotkać na turystycznych szlakach. Często ludzie znajdują w ziemi przedmioty należące do mieszkańców: naczynia, guziki, łyżki i kawałki mebli. Krąży opowieść, że pewien pastuszek znalazł tu złoto. Zagubiony turysta może nawet zobaczyć we mgle wieże zaginionego miasta i usłyszeć wołanie o pomoc potępionych mieszkańców. A może to tylko wiatr zagubiony pośród szeleszczących liści albo potok, który swojego biegu odnaleźć nie może?