Skip to main content

Zielone piwo z Biłgoraja

Zielone piwo z Biłgoraja

Tylko jedno piwo w Polsce i na świecie mogło konkurować z Piwem Bydgoskim. Było to Zielone Piwo Biłgorajskie. Mieszkańcy Biłgoraja bardzo szybko stworzyli własne browary, które cieszyły ich podniebienia.

Wielu browarników pilnowało swoich receptur, dbali też oto aby ich dzieci wżeniały się do innych rodzin piwowarskich. W ten sposób w ciągu zaledwie stu lat  po wszystkich biłgorajskich browarach rozeszła się  niezwykła receptura Zielonego Piwa.

Sława piwa była tak ogromna, że na jarmark do Biłgoraja przybywała szlachta z całej Małopolski, Wołynia, Podlasia, Podola i Mazowsza. Piwowarzy z całego Biłgoraja na długo przed jarmarkiem ograniczali sprzedaż piwa, zamykając je szczelnie w beczkach i piwnicach, tylko po to aby podczas Jarmarku lało się strumieniami. Ciężko więc było choćby spróbować Zielonego Piwa nawet mieszkając w Biłgoraju przez cały rok.   

Dobre czasy minęły kiedy do Biłgoraja zaczęli przybywać sitarze. I choć  mogłoby się wydawać, że ludzie robiący sita, nie mogliby się  przyczynić do „zabicia” zielonej receptury. Tak właśnie było. Sitarze często wędrowali z miasta do miasta, poszukując kupców na swoje sita, to też roznosili informacje po świecie, że w Biłgoraju ludzie nie mają piwa, i warto tam wysłać kilka beczek, bo sitarz tam pracujący nie ma czego się napić. W ślad za sitarzami przybyli handlarze, którzy na swych wozach sprowadzali piwa z najróżniejszych zakątków Polski, Czech i Bawarii.  Spragnieni piwa mieszkańcy skupowali je „na pniu”. Także kupcom opłacało się sprowadzać jeszcze więcej towaru.

Nowe piwo zaczęło pojawiać się na jarmarku biłgorajskim, to też kogo nie było stać na Zielone Piwo, ten raczył się  towarem sprowadzanym. I tak z roku na rok Zielonego Piwa na jarmarkach ubywało, browarnicy zaczęli zmieniać recepturę, często też rezygnowali z dalszej produkcji tego piwa. Aż w końcu po latach pamięć o recepturze Zielonego Piwa zanikła, nie pozostały też, żadne zapiski z dokładnym przepisem. Ostatni piwowarzy zabrali recepturę do grobu.  

W ten sposób Biłgoraj stracił część swojej wspaniałej tradycji, dopiero wiek później przypomniano sobie o „Zielonej Recepturze”. Niestety było już za późno, nikt jej nie znał więc nie można było odtworzyć  Zielonego Piwa. Mieszkańcy Biłgoraja, ze łzą w oku wspominali czasy kiedy Biłgoraj tętnił życiem, właśnie dzięki temu napojowi. Wszystkie próby odtworzenia Zielonego Piwa, kończyły się fiaskiem a każdy browar, który się  na to zdecydował szybko bankrutował. Była to pewnego rodzaju kara, za porzucenie własnej piwowarskiej tradycji.