Skip to main content

Nieszczęsna Rusałka

Nieszczęsna Rusałka

Na scenie letniego teatru często odbywały się cyrkowe przedstawienia. Cieszyły się one dużym zainteresowaniem i przyciągały zaciekawione tłumy ludzi, którzy wypełniali trybuny teatru po brzegi.

Wraz z kolegami na owe przedstawienia przychodził również pewien panicz pochodzący z Lublina. Według opowieści  miał on na imię Józio.

Chłopak ten pojawił się na występie pewnej grupy akrobatów, która jeździła po całym kraju prezentując wszystkim swoje umiejętności. Wieczór, w którym zawitali oni na scenie Józio zapamiętał na całe życie. Występ ten był wyjątkowo piękny, przepełniony niezwykłymi efektami. Wykonawcy, a w szczególności występujące na scenie kobiety, miały na sobie cudowne kostiumy. W cekinach naszytych na owe stroje obijało się światło lamp naftowych, co cieszyło oczy widzów podziwiających akrobatów śmigających na trapezach pod kopułą teatru ludzi. Efektami tymi zachwycał się także i Józio. Jednak w pewnym momencie spostrzegł on coś, co błyszczało i migotało bardziej niż cekiny, a nawet i gwiazdy. Były to oczy pewnej pięknej, młodej dziewczyny, akrobatki. Ową dziewczynę o kruczoczarnych włosach nazywano Inez (było to jej imię sceniczne). Józio zachwycił się cyrkową artystką i pragnął ją poznać. Dziewczyna szybko odwzajemniła jego uczucia.

Spotykali się więc i trzymając się za ręce spacerowali nocą po okolicy. Młodzieniec przy blasku księżyca wyznawał miłość dziewczynie i zapewniał ją o swym dozgonnym uczuciu. W sercu Inez również gorało niezwykłe uczucie. Kochała Józia i chciała spędzić z nim resztę swojego życia. Wiedziała jednak, że niedługo akrobatom, z którymi wędrowała po świecie skończy się kontrakt na występowanie w Lublinie. A to oznaczało, że już nigdy może nie zobaczyć swego ukochanego. Bała się, że gdy wyjedzie Józio zapomni o niej i przestanie ją kochać.  Zdecydowała więc, że odłączy się od swojej grupy i zostanie przy nim już na zawsze. Powiedziała mu o tym w wieczór przed jej ostatnim występem w tym mieście.

Młodzieniec, gdy wyobraził sobie scenę, w której przedstawia swojej matce Inez wybrankę swego serca, która jest latawicą nie posiadającą żadnego majątku i reputacji omal nie zemdlał. Chciał więc przekonać dziewczynę, by zmieniła swoją decyzję i nie rezygnowała dla niego ze swojej kariery scenicznej. Zapewniał ją, że mimo cierpień będzie dzielny i nie zapomni o dziewczynie. Inez zrozumiała co kryje się za tymi słowami. Spojrzała na niego strasznym wzrokiem i odeszła.
Nadszedł czas ostatniego występu. Pogrążona w smutku akrobatka odebrała sobie życie na scenie. Podczas występu będąc w powietrzu nie chwyciła się trapezu. Spadając z bardzo dużej wysokości nie miała szans na przeżycie. Jej dusza zamieniła się w rusałkę. Stąd wzięła się nazwa całej dzielnicy, w której do dnia dzisiejszego daje się słyszeć bełkoty, pojękiwania i westchnienia. Zaś latem na całe noce i weekendy w tajemniczych okolicznościach znikają mężczyźni zwłaszcza ci zamężni.