Skarb Olsztyński
W dawnych czasach niedaleko Olsztyna żył bardzo bogaty szlachcić, który wielkiej fortuny dorobił się inwestując w handel. Co roku w okresie Wielkanocy, w zamian za to jak dobry spotykał go los. Szlachcic składał Bogu obietnice dziękczynne i za każdym razem z tych obietnic się wywiązywał. Kiedy nadeszła kolejna Wielkanoc, szlachcic dawnym zwyczajem postanowił złożyć Bogu obietnice na kolejny rok.
{module Reklama - Czerwona Responsywna}
Tego dnia w kościele, przed najświętszym ołtarzem obiecał Panu, że kiedy jego pierworodny ukończy dwudziesty rok życia, odda go do zakonu gdzie będzie służył Bogu. Początkowo młodzieniec posłuszny był woli ojca, szykując się do klasztornego życia. Jednak z czasem myśl o siedzeniu w celi klasztornej napawała go przerażeniem. W dniu którym młodzieniec ukończył dwadzieścia lat, ojciec dał mu dwie skrzynie złota aby przekazał je przeorowi klasztoru do którego się udaje. Młodzieniec nakazał pozostać woźnicy w domu, wziął skrzynie ojca, trochę ubrań i ulubionego psa, po czym udał się do Olsztyna.
Kiedy dojechał do miasta, postanowił odpocząć tydzień i jak najszybciej wyjechać do Wilna. Skąd miał zamiar przez Lwów dojechać do Krakowa i tam rozpocząć kupieckie życie. Napisał list do przeora klasztoru, w którym poinformował, go że załatwia jeszcze ważne sprawy dla swego ojca i jego przyjazd przeciągnie się o miesiąc.
Zdobywszy informacje, że w zamku znajdują się nieużywane lochy, postanowił jakiś czas się w nich ukryć. W jednej ze stajni pozostawił swoje konie i wóz opłacając ich opiekę za tydzień z góry. Wcześniej udał się pod zamek i znalazłszy sposób na dostanie się do lochów ukrył w nich skarb, a na straży postawił wiernego psa. Sam natomiast wziął trochę miedziaków i udał się do miasta.
Młodzieniec nie spodziewał się, że jego ojciec dostał już wiadomość od przeora, że syn nie dotarł, i zdążył wysłać ludzi na poszukiwania syna. W jednej z oberży młodzieniec zauważył, że grupa mężczyzn mu się bacznie przygląda. Nie chcąc zbytnio zwracać na siebie uwagi, opuścił karczmę i ruszył w stronę zamku. Kiedy skręcił w róg uliczki, obejrzał się za siebie i ujrzał że mężczyźni ruszyli za nim. Był już prawie przy ukrytym wejściu do lochów, kiedy został napadnięty. Początkowo mężczyźni chcieli go jedynie porwać i odwieźć do ojca, lecz młody szlachcic zawzięcie walczył, raniąc jednego z napastników nożem. Wówczas jego druh nie zwracając uwagi na to kim młodzieniec jest, ranił go. Kiedy pozostali kompani to zobaczyli natychmiast uciekli, obawiając się złapania i zemsty ze strony ojca. Młodzieniec o resztkach sił dotarł do wejścia i wczołgał się do lochów, spojrzał na swojego psa i wyzionął ducha.
Pies po dzień dzisiejszy strzeże skrzyń ze skarbami, które może wyjąć jedynie osoba o dobrym sercu. Ludzie, którzy kierują się chęcią zysku nigdy z lochów nie wracają.
{module Reklama - Czerwona Responsywna}