Śpiący rycerze w Tatrach
Dawno , dawno temu, polskie, wojsko, przywędrowało od Krakowa czy gdzieś od Poznania i Gniezna, aż w tatry. Przewodził mu król Chrobry. Za naszej pamięci nikt tego wojska tam nie ujrzał, lecz przed wiekami był we wsi Kościeliskach, czy też w Zakopanem, mały chłopczyk.
Chłopiec ten pewnego lata wyganiał stado swego ojca na pastwisko.
Owce się pasły, pilnował ich pies owczarski, a chłopiec, że był zręczny i niesłaby, wspinał się po tych skałach i napotykał jaskinie, do których przed nim nikt jeszcze nie dotarł. Pewnego razu zabłąkał się w nieznane, strasznie czarne i strome urwiska, oślizłe od wody śniegowej, ukryte w gąszczu krzewów i wysokich świerków. Rozejrzał się dokoła. Ani śladu ścieżki, którą przed chwilą przebył. Z początku przeraził się, ale po chwili pomyślał:
- Jeśli tu doszedłem,, to i wrócę, jak nie tą, to inną drogą.
I aby dodać sobie odwagi huknął na góry, na lasy, huknął raz i drugi. Odezwało mu się echo. Huknął po raz trzeci i skamieniał. Zdało mu się, że słyszy organy, które jakby grały wewnątrz turni, równie potężnej muzyki nigdy jeszcze nie zasłyszał. W tej samej chwili z przeraźliwym trzaskiem rozstąpiły się ściany urwiska i przed oczami pastuszka pojawił się olbrzym cały zakuty w zbroję, ze skrzydłami u ramion, z ogromnym, prostym, szerokim mieczem w dłoni. Stanął ten rycerz w słońcu, jak w złocie, i zawołał:
-Kto ośmiela się budzić nas ze snu wiekowego? Czy nadszedł już czas?
Ale chłopiec, oniemiały z przerażenia, nie potrafił odpowiedzieć, bo też i pytania tego nie zrozumiał. Rycerz zaś, zauważył jego strach i powiedział:
- Nie lękaj się, albowiem nic złego Ci nie uczynię. Pomnij iż jestem wojownikiem, który za swą ojczyznę krew przelewał. A po owym czasie wraz z kompanami w te góry przyszedłem by zapaść w sen wiekowy. Ale zbudzimy się do życia, gdy ludzki umysł osnowa mądrości się okryje, a serca ich wypełnią wiara i dobroć, które tobie od zawsze towarzyszą. I nie będą mogli ucisku zła wytrzymać. Wtedy też pojawi się chłopiec podobny do Ciebie wybrany z milionów, a jego serce tak jak twoje będzie najgodniejsze z pośród żyjących. On to zakołacze w bramę złocistą i takimi słowy nas zbudzi.
"Wstańcie, wojownicy, ze snu wiekowego, wstańcie i uwolnijcie ludzi, którzy stali się już dobrzy i wielka jest ich wiara, uwolnijcie ich z pod panowania złego. Wstańcie, Ci, którym skrzydła zdobią nieugięte plecy, wstańcie niczym zastępy aniołów, bronić swego ludu.”
- Wszyscy jak jeden mąż to usłyszymy, a że skłamać nie skłamie, uwierzymy w jego słowa. Dosiądziemy swych koni i z mieczem w ręku popędzimy w świat jak pioruny w wielką burzę.
Wierzchowce nasze świerki łamać będą swymi kopytami, ze szczytów potoczą się wielkie głazy. Wody z rzek i jezior opuszczą swe koryta, nastanie gęsta mgła, e której nic się nie dojrzy. Niebo przeszyją błyskawice, które uderzać będą raz za razem bez ustanku. Wszystkie żywe istoty opanuje strach, lecz potem wszystko ucichnie. Pioruny umilkną, rzeki wrócą w swe miejsca, mgły opadną na trawy i kwiaty, zdobiąc je srebrną rosą. A gdy na niebie wstanie jasne słońce, ludzie śpiewać będą i weselić się, bowiem radość ze zwycięstwa nie będzie końca.”
Rycerz skończył przemawiać. A pastuszek nasłuchawszy się tych dziwów padł na kolana i powiedział:
-Pójdę ja teraz , choćby i na kraniec świata i opowiem ludziom coś mi rzekł. Chciałbym mieć wiarę i mądrość tak wielką, by móc nauczyć innych wiary i mądrości potrzebnej do wyzwolenia.
Podniósł z ziemi go wojownik i rzekł:
-Dostąpisz wielkiej łaski, dane ci będzie zobaczysz nas wszystkich razem, abyś do ludzi, których spotkasz zawołał: "Wierzcie mi, bracia moi, bom na własne oczy widział zastępy wojów mężnych.”
Powiedziawszy to zabrał chłopca do jaskini napełnionej światłem. Cały dzień nie wystarczyłby aby ją przejść, była bowiem tak ogromna. Ściany groty ozdobione były najróżniejszymi motywami, kwiatami, drzewami, falami, a sklepienie zdobiły przeróżne paprocie i inne zioła. Przebyli kilkadziesiąt metrów i natrafili na kaplice ze złocistego głazu, na skamieniałe wodotryski, na błękitne podziemne jeziora i stawy, a w niektórych miejscach zdawało się jakby na nagrobki rozrzucone po cmentarzysku, aż wreszcie wkroczyli do groty tak ogromnej, że jej okiem nie zmierzysz. I w tej jaskini pastuszek, ujrzał przed sobą obraz, jakiego ani wcześniej, ani później nigdy w życiu nie widział. Niezliczone rzędy rycerzy w zbrojach złocistych, ze skrzydłami u ramion, z błyszczącymi mieczami w ręku, siedziały na dumnych rumakach, które na łbach miały pęki białych piór, a na kopytach szczerozłote podkowy.
Na widok rycerza-wartownika husaria poprawiła się na koniach, nie odezwał się jednak żaden głos, tylko wszyscy spoglądali na przybyłych pytającym wzrokiem. A gdy rycerz krótkie rzucił hasło: "Jeszcze nie!", od razu rycerze przytuleni do karków końskich na nowo zasnęli i śpią tak od wieków. Rycerz, nim zasnął, jak reszta wojska, kazał pastuszkowi wrócić tą samą drogą i rzekł:
-Nigdy już miejsca tego nie szukaj, bo go nie znajdziesz.
Gdy pastuszek wyszedł z jaskini, zatrzasnęła się złota brama i od razu zapadła się w ziemię, skały się zespoliły i owinął je bluszcz i kosodrzewina, całkowicie maskując to miejsce. Chłopiec wrócił do swojego stada, które strzegł biały pies owczarski. Rozmyślał nad tym co widział i słyszał. Opowiedział wszystko ojcu i wyjaśnił, że musi iść z tą nowina w świat aby wszyscy się dowiedzieli o śpiących rycerzach i aby móc ich nauczyć wiary i mądrości, tak by słowa wielkiego rycerza się wypełniły.
A ten, ponieważ jego ojciec był dobrym człowiekiem, powiedział:
- Jesteś synu w łaskach u Boga, boś na własne oczy widział i na własne uszy słyszał, co my z opowieści tylko znamy. Ale jak chcesz ludzi uczyć wielkiej wiary i wielkiej mądrości, skoro sam tego nie pojmujesz? Do szkoły pójdziesz, oświecenia nabierzesz, a potem głosić będziesz tę cudną prawdę. - I tak też się stało.
Pastuszek wyrósł na człowieka mądrego i wielkiej wiary, a że chciał żyć dla drugich, udał się w świat by naprawiać ludzi. Siły jednak miał za mało, a życie za krótkie, żeby wszystkiego dokonać. Uwierzyły mu tysiące i uwierzą jeszcze tysiące, ale dopóki wszyscy do ostatniego człowieka nie uwierzą w jego nauką, nie spełni się proroctwo o śpiących rycerzach. Jeszcze nie jesteśmy godni, nie wiemy w gdzie się znajduję wybawienie, lecz mamy nadal nadzieję, że mądrość i wiara zaowocuję na świecie iż Bóg postanowi natchnąć jakiegoś chłopaczka aby odnalazł jaskinię i niekłamliwie powie śpiącym rycerzom:
- Już czas!