Skip to main content

Złota Kaczka

Złota Kaczka

Dawno, dawno temu, w Warszawie, żył pewien młodzieniec o imieniu Kuba, był on przez wszystkich lubiany. Często zapraszano go do towarzystwa aby zabawiać wszystkich pięknymi opowieściami.

Osoby takie szczególnie ceniono, dostarczały, bowiem rozrywki, szczególnie w długie, zimowe wieczory. Ludzie, gdy tylko się ściemniało zasiadali w karczmach w których zawsze mile widziany był Kuba. Bardzo łatwo zdobywał wiernych słuchaczy, gdyż jego opowieści zaskakiwały bujnością szczegółów. Pewnego wieczoru jednak to Kuba usłyszał opowieść, która wciągała go bez reszty i rozpaliła jego wyobraźnię.

Starszy pan opowiedział mu przedziwną, baśniową historię, którą, nie wiadomo czy zmyślił  czy też była ona prawdą. Starzec zaklinał się, że to nie jego wymysły, lecz opowiedziana mu za młodu prawdziwa historia. Zgodnie z opowieścią – w Warszawie, w podziemiach jednego z pałaców znajdowało się niezwykłe, czarodziejskie jezioro, a po jego tafli pływał przedziwny, tajemniczy, złoty ptak, który prawdopodobnie był kaczką, choć nikt nie był tego pewien. Mężczyzna, który opowiadał tą historię , sam nigdy nie widział tego jeziora, nie znał również osoby, która odważyłaby się szukać Złotej Kaczki.  Wyprawa ta mogła być niebezpieczna, lecz dla śmiałka miały czekać niezliczone skarby.

Kuba, choć był znany i lubiany, nie należał do osób  bogatych, na niewiele mógł sobie w życiu pozwolić. Wciąż myślał o Złotej Kaczce, jeziorze pod pałacem i czekających tam skarbach. Tajemnicze obrazy pojawiały się w jego snach, dniami i nocami rozmyślał o wyprawie do warszawskich podziemi. W końcu postanowił, że  spróbuje i sprawdzi, czy opowiadana przez starca historia jest prawdziwa! Bez problemu odszukał starego człowieka w karczmie i jeszcze raz zapytał o złotego ptaka. Starszy człowiek z podziwem i troską spojrzał na pełnego entuzjazmu i śmiałości młodzieńca i opowiedział mu wszystko co wiedział o Złotej Kaczce, podając najdrobniejsze szczegóły. Kuba podziękował starcowi za dobre rady i nie zwlekając podążył według jego wskazówek do miejsca, w którym spodziewał się znaleźć jezioro i pięknego ptaka.

Po wielu godzinach poszukiwań  znalazł szczelinę w piwnicznym murze pałacu opisywanego przez starca z karczmy. Była na tyle duża, że bez problemu się  zmieścił, zaczął schodzić po stromych, starych schodach, coraz niżej i niżej, przechodził przez mokre, ciemne, pachnące zgnilizną korytarze, niewiele widział przed sobą, ale czuł coraz wyraźniej wilgoć powietrza. Schodził coraz głębiej krętymi korytarzami piwnicy. Choć Kuba nie należał do strachliwych, kilka razy miał ochotę zawrócić i jak najszybciej znaleźć się na powierzchni, ale tajemnica przyciągała go jeszcze bardziej i nie odwracając się za siebie, by nie odczuwać ochoty ucieczki szedł dalej. Nie liczył już zakrętów, które pokonywał, był już bardzo zmęczony, gdy nagle jego oczom ukazała się piękna, jasna, kolorowa poświata. Kuba oczarowany pięknem tego zjawiska, pobiegł, jak tylko mógł najszybciej ku temu wspaniałemu światłu, nie zwracając uwagi na śliskie kamienie.

Wiedział już, że to koniec jego wędrówki, a gdy znalazł się w pełnej kolorów, magicznej poświacie, ujrzał przed sobą jezioro, a wśród mgieł Złotą Kaczkę! Opowieść starca nie oddawała piękna tego ptaka, cały był w złocie, a końcówki skrzydeł połyskiwały brylantami, na długiej szyi Złotej Kaczki mieniły się wszystkimi kolorami tęczy drogie kamienie, a na głowie błyszczała szczerozłota korona!

Jakby tego było mało, ptak przemówił do Kuby ludzkim głosem.
- Skarby, o których słyszałeś, są prawdziwe i otrzymasz je, tak jak legendy o tym opowiadają, ale musisz przejść próbę! Masz tu sto złotych dukatów a jedyne co masz uczynić, to wydać je wszystkie, tylko na swoje potrzeby i przyjemności.

Wydawało się Kubie, że to, o co Złota Kaczka go poprosiła, nie jest wcale trudne. Uradowany szybko odnalazł drogę powrotną i nie tracąc czasu, zaczął wydawać pieniądze, miał bowiem na to tylko jeden dzień. Jeśli wyda pieniądze, wówczas, zgodnie z obietnicami podziemnego ptaka, wszystkie skarby, których od lat pilnuje, staną się jego własnością! Kuba kupił nowe ubranie u najlepszego krawca w mieście, u którego stroje zamawiał sam król z królową, u szewca nabył najdroższe i najpiękniejsze buty, cały dzień pił najdroższe wino i zajadał się najwspanialszymi w mieście przysmakami. Pod koniec dnia w sakiewce nie było już ani jednego dukata. Nie zauważył jednak drobnego pieniążka, który zawieruszył się w kieszeni jego nowej, wytwornej kamizelki. Słońce zachodziło już nad miastem i nastał czas aby znów udać się do jeziora Złotej Kaczki. Gdy Kuba szybkim krokiem ruszył w stronę starego pałacu, usłyszał brzęk monety, wyciągnął ją z kieszeni i miał już kupić coś u starego sprzedawcy, gdy pod murem ujrzał biednego, starego, schorowanego żebraka, który cichym głosem poprosił go o jałmużnę.

Ręce starego człowieka wyciągnęły się ku chłopcu, a ten niewiele myśląc, oddał pieniążek, żebrakowi! Wiedział, że w ten sposób utraci skarb, który miał otrzymać, lecz jego dobre serce zwyciężyło. W momencie, gdy tylko złoty pieniążek znalazł się w ręce żebraka, ukazała się chłopcu Złota Kaczka, która przypomniała mu o niespełnieniu warunku, bowiem nie wydał wszystkich pieniędzy na siebie, ale wspomógł biednego w potrzebie! W jednej chwili znikła piękna kamizelka, buty i wszystko, co Kuba tego dnia kupił, został w swoich starych, znoszonych ubraniach. Jednak prawdziwy skarb bił w jego piersi, dobre serce wrażliwe na potrzeby innych ludzi. Stary żebrak przepowiedział Kubie szczęśliwe życie, tak też się stało, Kuba żył z własnej, ciężkiej pracy, znalazł dobrą ją u szewca, potem stał się prawdziwym mistrzem w swoim fachu i nigdy już nie narzekał na brak pieniędzy. Nawet król wysyłał swoich dworzan do szewca Jakuba, który buty umiał naprawiać jak nikt inny w całej Warszawie.