Skip to main content

Waligóra i Wyrwidąb

Waligóra i Wyrwidąb

Dawno temu, żona myśliwego wybrała się do lasu uzbierać trochę jagód, ale podczas tej wędrówki zmęczyła się nieco. Ponieważ była w ciąży, zaczęła w tym lesie rodzić.

  Dookoła nie było jednak nikogo, kto mógłby jej pomów, więc po urodzeniu dzieci kobieta zmarła. Żona myśliwego wydała na świat bliźnięta, dwójkę chłopców, które pozbawione matczynej opieki zaczęły głośno płakać.

Dopiero pod wieczór dwójkę osamotnionych dzieci odnalazły leśne zwierzęta, niedźwiedzica i wilczyca. Obie niedawno urodziły własne dzieci, kierowane więc instynktem macierzyńskim zaopiekowały się ludzkimi maluchami. Jedno dziecko zabrała ze sobą niedźwiedzica, drugim chłopcem zaopiekowała się wilczyca. Zwierzęta wykarmiły bliźniaków, a ci przez cały czas rośli i rośli. Razem ze swoimi wilczymi i niedźwiedzimi rodzinami mieszkali głęboko w lesie, gdzie nie zapuszczał się żaden człowiek. Mimo że wychowywali się osobno, chłopcy przez cały czas utrzymywali ze sobą kontakt, a gdy dorośli, postanowili wyjść z lasu.

Do tej pory nie poznali żadnego człowieka, choć czasem udawało się im usłyszeć ludzki głos. Nie mieli świadomości, że są inni od reszty, choć od reszty ludzi odróżniało ich nie tylko wychowanie przez zwierzęta – obaj bracia byli też nieludzko silni i dużo więksi od pozostałych ludzi. Jeden z braci potrafił wyrywać drzewa z korzeniami, nawet jeśli były to wiekowe, potężne dęby. Drugi był w stanie przenieść górę z jednego miejsca na inne bez większego wysiłku. Bracia czuli się więc bezpiecznie.

Las był ich jedynym domem, z leśnymi zwierzętami żyli w przyjaźni, a przed jakimkolwiek zagrożeniem chroniła ich niezwykła siła. Czuli jednak wielką potrzebę przeżycia jakiejś przygody, więc pożegnali się ze swoimi przybranymi rodzinami i wyruszyli w świat, kompletnie im nieznany i bardzo tajemniczy. Byli bardzo ciekawi, co może się znajdować za gęstym lasem, zdecydowali się więc na podróż prosto przed siebie, gdzie ich oczy poniosą. Wędrowali tak przez wiele godzin, słońce już zaczynało zachodzić, gdy nagle przy zagajniku bracia ujrzeli niewielkiego człowieczka, który pomachał ku nim przyjaźnie. To także nie był zwyczajny człowiek, bo tak jak bracia byli nadnaturalnych rozmiarów, tak spotkany wędrowiec był nienaturalnie malutki.

Mimo tych różnic, cała trójka zaprzyjaźniła się ze sobą, a malutki człowieczek wręczył braciom niezwykły dar. Były to magiczne buty, które potrafiły przenosić człowieka o kilka mil. Zatem człowiek, który założył je na swoje nogi, mógł wędrować bardzo szybko, a w razie niebezpieczeństwa magiczne buty pozwalały mu uciec w takim tempie, że nikt nie był w stanie go dogonić. Człowieczek posiadał także czarodziejski dywan, na którym wystarczyło usiąść, by wzbił się on w powietrze i zaczął latać. Gdy mały człowiek zobaczył, że Waligóra i Wyrwidąb są bardzo zmęczeni swoją długą wędrówką, postanowił im podarować zaczarowane trzewiki.

Każdy z braci otrzymał po jednym buciku, tak by obaj mogli przenosić się z jednego miejsca na drugie i poznawać świat, który tak bardzo ich fascynował. Człowieczek opowiedział też braciom o jednej z tajemnic, jakie skrywał nieznany świat ludzi. Otóż w pobliskim królestwie rządził król, który miał dwie córki. Król był bardzo dobry dla swoich poddanych, którym żyło się dobrze i bezpiecznie, do czasu, gdy w królestwie pojawił się straszny smok. Owa bestia zamieszkała w wielkiej pieczarze i każdego dnia niepokoiła mieszkańców królestwa polując na ziemiach należących do króla.

Każdy człowiek, który nieopatrznie znalazł się w pobliżu smoczej pieczary, tracił życie, smok miał bowiem ogromny apetyt. Gdy dopadał go głód, podchodził pod ludzkie domostwa, porywał zwierzęta i małe dzieci, jego ofiarą padali nawet dorośli, silni mężczyźni. Wielce strapiony król obiecał każdemu, kto pokona smoka, rękę jednej z córek i pół królestwa. Początkowo śmiałków nie brakowało, ale każdy z nich, stając oko w oko ze smokiem, uciekał ze strachu albo ginął od smoczych kłów. Gdy bracia usłyszeli tą historię, zrozumieli, że tylko oni są w stanie pokonać groźnego smoka i uratować całe królestwo przed zgubą.

Zdecydowali się więc założyć swoje magiczne trzewiki i wyruszyli do królestwa na pomoc. Ich oczom ukazała się w końcu ogromna pieczara smoka, zaraz potem usłyszeli też przeraźliwe wycie potwora, które przelękło nawet ich, mimo że do tej pory nie bali się niczego. Bracia pojęli, że pokonanie smoka nie będzie tak łatwym zadaniem, jak im się to początkowo wydawało. Nie ulękli się jednak, ale postanowili, że staną do walki ze smokiem i uratują mieszkańców królestwa. Jako że nie brakowało im nie tylko odwagi, ale również siły, obmyślili plan pokonania bestii. Wyrwidąb wyrwał z ziemi największe drzewo, jakie rosło obok smoczej jamy. Gdy usłyszał ciężkie kroki bestii i jego straszne ryki, zaczaił się w pobliżu pieczary czekając na wyjście smoka. Gdy jednak zobaczył wielki, smoczy łeb z krwawymi oczami, kłęby dymu i ognia, wystraszył się i zamknął oczy, ale nie uciekł, tylko z całej siły zamachnął się drzewem i rąbnął pniem w głowę smoka. Bestia lekko zachwiała się na swoich łapach, ale nie doznała większej krzywdy, a tylko rozzłościła się na śmiałka. Smok miał już zionąć ogniem w stronę Wyrwidęba, ale ten zdążył uciec przed zagrożeniem przenosząc się dzięki czarodziejskiemu trzewikowi. W tym samym momencie Waligóra zdecydował się przygnieść smoka wielką skałą, którą trzymał w rękach. Rzucił więc głaz na ogon bestii, a zaraz potem wrócił Wyrwidąb z wielkim drzewem. Waligóra cały czas przygniatał skałą ogon smoka, tak by ten nie mógł uciec, zaś Wyrwidąb z całej siły uderzył dębem w łeb smoka, w końcu go zabijając. Braciom udało się pokonać smoka i uwolnić od bestii całe królestwo. Król swojego słowa dotrzymał. Oddał braciom swoje dwie córki za żony, nadając im przy tym tytuły książęce. Obaj bracia żyli potem długo i szczęśliwie ze swoimi żonami, sprawując rządy razem z królem, ciesząc się miłością i szacunkiem poddanych królestwa.